- Kategorie:
- Na ostrym kole.28
- Obciążenie.162
- Rekreacyjnie.45
- Siłownia.18
- Spinning.14
- To i owo.5
- Trenażer.56
- Trening.573
- Trening Stacjonarny.63
- Wyścigi - Szosa.9
- Zawody MTB.48
Mazovia MTB Marathon - Legionowo
Niedziela, 15 maja 2011 | dodano: 17.05.2011Kategoria Zawody MTB
KOW: 1000 (8)
Przygotowania:
Udział w tym maratonie był moim drugim startem w sezonie. Pomiędzy tym okresem dosyć intensywnie trenowałem a epizod z mocnym przeziębieniem nie przeszkodził to ostrego kręcenia. Zatem noga dobrze podawała przed startem.
Dojazd na miejsce:
Podróż do Legionowa przebiegała w miłej atmosferze przy relaksującej muzyce w tle. Dotarliśmy na miejsce ok. godziny 10.ej – zatem miałem jakąś godzinę na przygotowanie się do startu. Z nieba zaczęło kropić…
Wyścig:
Przed ustawieniem się do sektora nr 6 spotkałem CheEvarę, z którą wymieniliśmy kilka zabawnych zdań oraz życzyliśmy sobie powodzenia na trasie. Spotkałem również Martę, z którą się przywitałem.
Deszcz zaczął padać coraz mocniej ale nie intensywnie – było ciepło gdzie połączenie z wiosennym deszczykiem było bardzo przyjemne.
Przed startem nastąpiła chwila skupienia, uspokojenie oddechu, rozmyślanie nad rozłożeniem sił. Pięć pierwszych sektorów wystartowało, zatem czas na 6...ruszyłem...Początkowo trasa szybka bez większych utrudnień, aż bodajże do 13km gdzie był pierwszy podjazd przed bufetem. Dalej trasa obfitowała w dosyć piaszczyste podłoże, przy której wiosenny deszcz był naszym sprzymierzeńcem. Były liczne podjazdy interwałowe, które w pewnych momentach selekcjonowały zawodników oraz rozciągały stawkę przez co robiło się luźniej w dalszej części wyścigu. Noga kręciła bardzo dobrze i żwawo …jednak po 20km zacząłem odczuwać delikatny ból w mięśniu przywodziciela uda co powodowało dyskomfort podczas jazdy. Nie było to na tyle rażące aby konieczne było zmniejszenie tempa.
Ok. 25km dochodząc do kolejnej grupki zawodników zauważyłem CheEvarę, jedącą przede mną, która oddalona była o kilkadziesiąt metrów wraz z innymi bikerami. Jechałem na końcu tej grupki ok. 5km i dopiero na którymś z podjazdów nacisnąłem mocniej na „spdki” aby przywitać się z Ewą :D - chyba troszkę się zdziwiła, że do niej dojechałem (startowała z sektora 5) Pogadaliśmy troszkę na trasie i jak zwykle posmialismy się również:) Następnie zauważyłem, że Monikateż pocina kilka metrów dalej – i również nie omieszkałem się przywitać. Chyba mnie nie poznała na początku ale po chwili powiedziała „Zeti to Ty”?:)
I tak z dziewczynami wspólnie pokręciłem chwilkę aby następnie ruszyć troszkę mocniejszym tempem...po kilku km Che,na jakiś czas „doszła mnie” ale tylko na chwilę. Gdyby jechała Mega na pewno dotrzymała by mi kroku ale musiała to inaczej rozegrać gdyż czekał ją dystans Giga. Przez kolejne kilometry kręciło mi się bardzo dobrze i do samej mety utrzymywałem dynamiczne tempo. Jakieś 3 km przed metą zawodnik z nr 747 kręcił bardzo mocno – siedziałem mu na kole do samego końca i razem finiszowaliśmy – okazałem się mocniejszy... Po przekroczeniu lini mety podziękowaliśmy sobie za rywalizację gdzie kolega od razu wspomniał, że był przekonany że mnie urwie i wygra ten sprint - pomylił sie :P
Wrażenia:
Jestem bardzo zadowolony ze swojego wyniku. Noga kręciła bardzo dobrze mimo odczuwania lekkiego bólu przywodziciela uda. Osiągnąłem najlepszy Rating Kategorii do zwycięzcy (78,1%) od kiedy jeżdżę w Mazovii co przełożyło się na awans do Sektora 4. Oby forma była w kolejnych startach.
Jakże miło było spotkać dziewczyny na trasie - Che wygrała dystans Mega a Monika zajęła również znakomite 3 miejsce na Merga - Super!! Gratulacje!!
Wyniki:
Dystans: 48km
Czas: 2:05:23
Mega M3 - 101/194
Mega Open - 259/493
Awans do sektora 4
Czas zwyciezcy na dystansie Mega: 1:37:54
Temperatura: HR max:183 ( 83%) HR avg:164 ( 75%) Kalorie: 2084 (kcal)
Przygotowania:
Udział w tym maratonie był moim drugim startem w sezonie. Pomiędzy tym okresem dosyć intensywnie trenowałem a epizod z mocnym przeziębieniem nie przeszkodził to ostrego kręcenia. Zatem noga dobrze podawała przed startem.
Dojazd na miejsce:
Podróż do Legionowa przebiegała w miłej atmosferze przy relaksującej muzyce w tle. Dotarliśmy na miejsce ok. godziny 10.ej – zatem miałem jakąś godzinę na przygotowanie się do startu. Z nieba zaczęło kropić…
Wyścig:
Przed ustawieniem się do sektora nr 6 spotkałem CheEvarę, z którą wymieniliśmy kilka zabawnych zdań oraz życzyliśmy sobie powodzenia na trasie. Spotkałem również Martę, z którą się przywitałem.
Deszcz zaczął padać coraz mocniej ale nie intensywnie – było ciepło gdzie połączenie z wiosennym deszczykiem było bardzo przyjemne.
Przed startem nastąpiła chwila skupienia, uspokojenie oddechu, rozmyślanie nad rozłożeniem sił. Pięć pierwszych sektorów wystartowało, zatem czas na 6...ruszyłem...Początkowo trasa szybka bez większych utrudnień, aż bodajże do 13km gdzie był pierwszy podjazd przed bufetem. Dalej trasa obfitowała w dosyć piaszczyste podłoże, przy której wiosenny deszcz był naszym sprzymierzeńcem. Były liczne podjazdy interwałowe, które w pewnych momentach selekcjonowały zawodników oraz rozciągały stawkę przez co robiło się luźniej w dalszej części wyścigu. Noga kręciła bardzo dobrze i żwawo …jednak po 20km zacząłem odczuwać delikatny ból w mięśniu przywodziciela uda co powodowało dyskomfort podczas jazdy. Nie było to na tyle rażące aby konieczne było zmniejszenie tempa.
Ok. 25km dochodząc do kolejnej grupki zawodników zauważyłem CheEvarę, jedącą przede mną, która oddalona była o kilkadziesiąt metrów wraz z innymi bikerami. Jechałem na końcu tej grupki ok. 5km i dopiero na którymś z podjazdów nacisnąłem mocniej na „spdki” aby przywitać się z Ewą :D - chyba troszkę się zdziwiła, że do niej dojechałem (startowała z sektora 5) Pogadaliśmy troszkę na trasie i jak zwykle posmialismy się również:) Następnie zauważyłem, że Monikateż pocina kilka metrów dalej – i również nie omieszkałem się przywitać. Chyba mnie nie poznała na początku ale po chwili powiedziała „Zeti to Ty”?:)
I tak z dziewczynami wspólnie pokręciłem chwilkę aby następnie ruszyć troszkę mocniejszym tempem...po kilku km Che,na jakiś czas „doszła mnie” ale tylko na chwilę. Gdyby jechała Mega na pewno dotrzymała by mi kroku ale musiała to inaczej rozegrać gdyż czekał ją dystans Giga. Przez kolejne kilometry kręciło mi się bardzo dobrze i do samej mety utrzymywałem dynamiczne tempo. Jakieś 3 km przed metą zawodnik z nr 747 kręcił bardzo mocno – siedziałem mu na kole do samego końca i razem finiszowaliśmy – okazałem się mocniejszy... Po przekroczeniu lini mety podziękowaliśmy sobie za rywalizację gdzie kolega od razu wspomniał, że był przekonany że mnie urwie i wygra ten sprint - pomylił sie :P
Wrażenia:
Jestem bardzo zadowolony ze swojego wyniku. Noga kręciła bardzo dobrze mimo odczuwania lekkiego bólu przywodziciela uda. Osiągnąłem najlepszy Rating Kategorii do zwycięzcy (78,1%) od kiedy jeżdżę w Mazovii co przełożyło się na awans do Sektora 4. Oby forma była w kolejnych startach.
Jakże miło było spotkać dziewczyny na trasie - Che wygrała dystans Mega a Monika zajęła również znakomite 3 miejsce na Merga - Super!! Gratulacje!!
Wyniki:
Dystans: 48km
Czas: 2:05:23
Mega M3 - 101/194
Mega Open - 259/493
Awans do sektora 4
Czas zwyciezcy na dystansie Mega: 1:37:54
Rower:MBike Renegade 0.6
Dane wycieczki:
48.00 km (48.00 km teren), czas: 02:05 h, avg:23.04 km/h,
prędkość maks: 42.60 km/hTemperatura: HR max:183 ( 83%) HR avg:164 ( 75%) Kalorie: 2084 (kcal)
K o m e n t a r z e
Zeti, nareszcie jakiś ładny, obszerny wpis z maratonu :) Gratuluję awansu!
kantele - 08:46 poniedziałek, 23 maja 2011 | linkuj
Che - pamiętam ten epizod na trasie i rzeczywiście many fajnie to skwitował :P
No nic....oddam ci na jakimś innym maratonie gdy spotkamy sie na trasie :D Zetinho - 11:19 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj
No nic....oddam ci na jakimś innym maratonie gdy spotkamy sie na trasie :D Zetinho - 11:19 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj
azaghal, to wlaśnie miałam na myśli pisząc swój pierwszy tu komentarz (cyt. ,,Giga KRVA, GIGA! :D:D:D''), ale Zeti jest Zetinhocentryczny i myślał, że piję do jego dystansowych preferencji:D
A z tym butem, Zetinho, to sam się we mnie wepchałeś:P Co zresztą jakiś koleś jadący za nami fajnie skwitował: ,,krwa, niby się przyjaźnią, a taką świnię sobie robią''.
:D:D CheEvara - 09:47 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj
A z tym butem, Zetinho, to sam się we mnie wepchałeś:P Co zresztą jakiś koleś jadący za nami fajnie skwitował: ,,krwa, niby się przyjaźnią, a taką świnię sobie robią''.
:D:D CheEvara - 09:47 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj
Spoko - nic poważnego. Jakby było poważnego to byś o tym wiedział ;P
Będzie dobrze :)
Póki co - po totalnej glebie w Wejherowie - nic gorszego mnie jak dotąd nie spotkało. emonika - 20:49 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
Będzie dobrze :)
Póki co - po totalnej glebie w Wejherowie - nic gorszego mnie jak dotąd nie spotkało. emonika - 20:49 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
To se lepiej nie wyobrażaj :) (i się rogów na trasie wystrzegaj) :DD hihhi
p.s. a moje obrażenia goją się powoli :) emonika - 19:57 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
p.s. a moje obrażenia goją się powoli :) emonika - 19:57 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
hahahaha - noooo - zwłaszcza jakby w te cztery litery trafił róg od kiery ;P
emonika - 19:14 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
Giga KRVA, GIGA! :D:D:D
Na tym przyczajonym skręcie w prawo, o którym pisze Monia mogliśmy zaliczyć ładny ołwer de inni zawodnicy:D Gdyby to były zawody na ostrym kole, nie byłoby kogo zbierać:D
CheEvara - 15:45 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
Na tym przyczajonym skręcie w prawo, o którym pisze Monia mogliśmy zaliczyć ładny ołwer de inni zawodnicy:D Gdyby to były zawody na ostrym kole, nie byłoby kogo zbierać:D
CheEvara - 15:45 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
Masz rację - nie poznałam Cię od razu :)
p.s. Odniosłam "obrażenia" podczas tej niewielkiej kolizji gdzie trzeba było skręcić z drogi w prawo w krzaczory :) - kierownica wraz z moją dłonią "wbiła się" pod siodełko Twojego "embajka".
Generalnie było świetnie :)
emonika - 14:05 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
Komentuj
p.s. Odniosłam "obrażenia" podczas tej niewielkiej kolizji gdzie trzeba było skręcić z drogi w prawo w krzaczory :) - kierownica wraz z moją dłonią "wbiła się" pod siodełko Twojego "embajka".
Generalnie było świetnie :)
emonika - 14:05 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj