- Kategorie:
- Na ostrym kole.28
- Obciążenie.162
- Rekreacyjnie.45
- Siłownia.18
- Spinning.14
- To i owo.5
- Trenażer.56
- Trening.573
- Trening Stacjonarny.63
- Wyścigi - Szosa.9
- Zawody MTB.48
Mazovia MTB Marathon - Rawa Mazowiecka
Niedziela, 12 czerwca 2011 | dodano: 13.06.2011Kategoria Zawody MTB
KOW: 1135 (9)
Przygotowania:
Ostatnie siedem dni przed maratonem były dla mnie nie najlepsze - nabawiłem się jakiegoś uczulenia połączonego z gorączką. Po konsultacji u lekarza otrzymałem przykaz odpoczynku kilku dni od pracy więc we wtorek rano opuściłem Warszawę gdzie następnie udałem się do Sztutowa. Podczas tych dni faszerowałem się m.in. antybiotykami i czułem duże osłabienie mojego organizmu. W Sztutowie wyjechałem tylko dwa razy na trening. W sobotę powrót do stolicy, gdyż w niedzielę zaplanowany był wyścig na Mazovii.
Dojazd na miejsce:
Osłabiony i po wspomnianym ciężkim tygodniu jechałem do Rawy Mazowieckiej nastawiony niezbyt optymistycznie. Obawiałem się wyniku…myślałem nad strategią - jak zacząć i jak jechać wyścig. Na miejscu spotkałem swoich znajomych z teamu AKD Ride Or Die, do którego dołączyłem niedawno. Ludzie bardzo sympatyczni, których chyba polubiłem ;) Spotkałem również Che a następnie za jej pośrednictwem poznałem Goro oraz Niewe , z którymi wspólnie pokręciliśmy przed startem w ramach rozgrzewki.
Wyścig:
15 minut przed startem ustawiłem się w sektorze nr 4, w którym była jeszcze chwila aby zamienić kilka słów ze znajomymi wspólnej niedoli MTB :).
Start na płaskim, który był bardzo szybki i dynamiczny. Ten płaski odcinek miał długość ok. 3 km, na którym starałem się maksymalnie ustawić z przodu stawki swojego sektora aby wjechać w teren na dobrej pozycji.
Przez pierwsze kilkanaście km kręciło mi się dobrze jednak cały czas miałem wyższe tętno niż zazwyczaj przy tego rodzaju wysiłku. Bardzo mocno wytrącały mnie z tępa a nawet osłabiały doły, które licznie występowały podczas przejazdów przez pola – po maratonie mówiłem, że tylko krowich placków brakowało (a może nie brakowało?) :). Bardzo nie lubię takich tras, które mnie wręcz demotywują do dalszej jazdy! No ale nic - trzeba być „twartkim a nie mietkim” ;)
Chyba przy 30km doszła mnie Che, która coś do mnie mówiła i zachęcała do szybszej jazdy ale ja raczej nie byłem skory do rozmowy...sorki Che ;). Tego dnia nie mogłem jechać szybciej, jednak starałem się zachować dobry rytm...niestety co jakiś czas byłem wyprzedzany przez pojedynczych bikerów, którym starałem się utrzymać koła ale później puszczałem jadąc znowu swoim tempem. I tak do końca aż do samego finiszu, które bardzo lubię – na prostej, która prowadziła do mety rywalizowałem podczas sprintu z dwoma zawodnikami – z tej potyczki wyszedłem zwycięsko.
Wrażenia:
Wrażenia są mieszane mimo tego, iż osiągnąłem swój najlepszy wynik od dwóch lat jak ścigam się w Mazovii i awansowałem do sektora nr 3! Zatem jest progress co bardzo cieszy i motywuje na przyszłość.
Trasa jak dla mnie taka sobie, w której brakowało fajnych podjazdów a za dużo było przejazdów przez zakurzone pola obfitujące w liczne doły – wytrzęsło mnie strasznie.
Po prysznicu zjadłem jakiś niedobry makaron a później ponowne spotkanie z teamem AKD dla, którego zdobyłem punkty do klasyfikacji drużynowej.
Pogadałem również troszkę z Martą i Krzyśkiem a także z Norbertem.
Wyniki:
Dystans: 52km
Czas: 2:03:28
Mega M3 - 88/193
Mega Open - 248/505
Awans do sektora nr 3
Czas zwyciezcy kat. na dystansie Mega: 1:39:25
Temperatura: HR max:190 ( 87%) HR avg:175 ( 80%) Kalorie: 2211 (kcal)
Przygotowania:
Ostatnie siedem dni przed maratonem były dla mnie nie najlepsze - nabawiłem się jakiegoś uczulenia połączonego z gorączką. Po konsultacji u lekarza otrzymałem przykaz odpoczynku kilku dni od pracy więc we wtorek rano opuściłem Warszawę gdzie następnie udałem się do Sztutowa. Podczas tych dni faszerowałem się m.in. antybiotykami i czułem duże osłabienie mojego organizmu. W Sztutowie wyjechałem tylko dwa razy na trening. W sobotę powrót do stolicy, gdyż w niedzielę zaplanowany był wyścig na Mazovii.
Dojazd na miejsce:
Osłabiony i po wspomnianym ciężkim tygodniu jechałem do Rawy Mazowieckiej nastawiony niezbyt optymistycznie. Obawiałem się wyniku…myślałem nad strategią - jak zacząć i jak jechać wyścig. Na miejscu spotkałem swoich znajomych z teamu AKD Ride Or Die, do którego dołączyłem niedawno. Ludzie bardzo sympatyczni, których chyba polubiłem ;) Spotkałem również Che a następnie za jej pośrednictwem poznałem Goro oraz Niewe , z którymi wspólnie pokręciliśmy przed startem w ramach rozgrzewki.
Wyścig:
15 minut przed startem ustawiłem się w sektorze nr 4, w którym była jeszcze chwila aby zamienić kilka słów ze znajomymi wspólnej niedoli MTB :).
Start na płaskim, który był bardzo szybki i dynamiczny. Ten płaski odcinek miał długość ok. 3 km, na którym starałem się maksymalnie ustawić z przodu stawki swojego sektora aby wjechać w teren na dobrej pozycji.
Przez pierwsze kilkanaście km kręciło mi się dobrze jednak cały czas miałem wyższe tętno niż zazwyczaj przy tego rodzaju wysiłku. Bardzo mocno wytrącały mnie z tępa a nawet osłabiały doły, które licznie występowały podczas przejazdów przez pola – po maratonie mówiłem, że tylko krowich placków brakowało (a może nie brakowało?) :). Bardzo nie lubię takich tras, które mnie wręcz demotywują do dalszej jazdy! No ale nic - trzeba być „twartkim a nie mietkim” ;)
Chyba przy 30km doszła mnie Che, która coś do mnie mówiła i zachęcała do szybszej jazdy ale ja raczej nie byłem skory do rozmowy...sorki Che ;). Tego dnia nie mogłem jechać szybciej, jednak starałem się zachować dobry rytm...niestety co jakiś czas byłem wyprzedzany przez pojedynczych bikerów, którym starałem się utrzymać koła ale później puszczałem jadąc znowu swoim tempem. I tak do końca aż do samego finiszu, które bardzo lubię – na prostej, która prowadziła do mety rywalizowałem podczas sprintu z dwoma zawodnikami – z tej potyczki wyszedłem zwycięsko.
Wrażenia:
Wrażenia są mieszane mimo tego, iż osiągnąłem swój najlepszy wynik od dwóch lat jak ścigam się w Mazovii i awansowałem do sektora nr 3! Zatem jest progress co bardzo cieszy i motywuje na przyszłość.
Trasa jak dla mnie taka sobie, w której brakowało fajnych podjazdów a za dużo było przejazdów przez zakurzone pola obfitujące w liczne doły – wytrzęsło mnie strasznie.
Po prysznicu zjadłem jakiś niedobry makaron a później ponowne spotkanie z teamem AKD dla, którego zdobyłem punkty do klasyfikacji drużynowej.
Pogadałem również troszkę z Martą i Krzyśkiem a także z Norbertem.
Wyniki:
Dystans: 52km
Czas: 2:03:28
Mega M3 - 88/193
Mega Open - 248/505
Awans do sektora nr 3
Czas zwyciezcy kat. na dystansie Mega: 1:39:25
Rower:MBike Renegade 0.6
Dane wycieczki:
52.00 km (52.00 km teren), czas: 02:03 h, avg:25.37 km/h,
prędkość maks: 44.90 km/hTemperatura: HR max:190 ( 87%) HR avg:175 ( 80%) Kalorie: 2211 (kcal)
K o m e n t a r z e
Kiedy trafię na Mazovię... nie wiem - póki co mam nawet problemy z dotarciem na Skandię tuż pod nosem..
emonika - 19:19 czwartek, 16 czerwca 2011 | linkuj
@Niewe - a ile było?Bo ja nie wiem:) Więc pojechałem po całości ;)
Zetinho - 12:36 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj
Ale z tym terenem to żeś pojechał.
Trochę asfaltu było :P Niewe - 12:30 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj
Trochę asfaltu było :P Niewe - 12:30 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj
Dzięki za dobre słowa moi drodzy ;)
@Brat - bo trochę mnie pogoniło ;)
@Che - wiem i doceniam Twój gest:)
@Jacek - jakieś 82kg. Dlaczegp pytasz? :)
@Marta - przyjąłem do wiadomości ;)
@Monika - dzięki ;). Kiedy znowu zawitasz na Mazovię? Zetinho - 11:00 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj
@Brat - bo trochę mnie pogoniło ;)
@Che - wiem i doceniam Twój gest:)
@Jacek - jakieś 82kg. Dlaczegp pytasz? :)
@Marta - przyjąłem do wiadomości ;)
@Monika - dzięki ;). Kiedy znowu zawitasz na Mazovię? Zetinho - 11:00 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj
Chciałam Cię żelem poczęstować, jak mówiłeś, że Cię odcięło, ale WZGARDZIŁEŚ, oprawco Tyyyyyyy;)))
CheEvara - 08:33 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj
Ps. Na tym zdjęciu wyszedłeś jakbyś spieszył się do kibelka:)
Nielat - 08:32 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj
Gratuluję wyniku :)
Tak przy okazji, Krzysiek jest też na Bikestats, nick Azaghal kantele - 07:27 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj
Tak przy okazji, Krzysiek jest też na Bikestats, nick Azaghal kantele - 07:27 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj
Tak tylko gadałem ;)
W Szczytnie mnie raczej nie będzie...na długi weekend jadę do siebie czyli do Szczecina. Zetinho - 06:19 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj
W Szczytnie mnie raczej nie będzie...na długi weekend jadę do siebie czyli do Szczecina. Zetinho - 06:19 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj
eee no to gratki. W Szczytnie startujemy razem z sektora :)
A tak marudziłeś na mecie, że pewnie spadniesz z sektora ;P cons - 20:03 poniedziałek, 13 czerwca 2011 | linkuj
Komentuj
A tak marudziłeś na mecie, że pewnie spadniesz z sektora ;P cons - 20:03 poniedziałek, 13 czerwca 2011 | linkuj