- Kategorie:
- Na ostrym kole.28
- Obciążenie.162
- Rekreacyjnie.45
- Siłownia.18
- Spinning.14
- To i owo.5
- Trenażer.56
- Trening.573
- Trening Stacjonarny.63
- Wyścigi - Szosa.9
- Zawody MTB.48
Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2010
Dystans całkowity: | 526.54 km (w terenie 204.89 km; 38.91%) |
Czas w ruchu: | 23:01 |
Średnia prędkość: | 22.88 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.41 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (88 %) |
Suma kalorii: | 18948 kcal |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 43.88 km i 1h 55m |
Więcej statystyk |
Obciążenie tygodniowe - tydzień nr 21
Poniedziałek, 31 maja 2010 | dodano: 31.05.2010Kategoria Obciążenie
Obciążenie tygodniowe
Tydzień 21: 1835
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tydzień 21: 1835
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A jednak mnie dorwała...
Niedziela, 30 maja 2010 | dodano: 31.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 755 (5)
Niedzielne popołudnie zapowiadało się wspaniale tzn. było ciepło i słonecznie, zatem grzechem byłoby tego nie wykorzystać na rowerowy trening.
Jazda przebiegała wyśmienicie...czułem się dobrze,noga kręciła z dużą kadencją i lekkością.
W pierwszym etapie jazdy dojechałem do mostu Księcia J.Poniatowskiego.
Natomiast drugi etap do powrót przez ul. Puławską do Lasu Kabackiego. A w lesie? W lesie dokuczały wielkie komary wielkości pół palca ;)
W Kabackim w pewnym momencie zrobiło się naprawdę ciemno...to był znak,że trzeba kierować się w stronę hotelu...i to szybko.
Niestety...burza mnie dorwała jakieś 5km przed punktem docelowym.
To było wręcz oberwanie chmury...na ul. Puławskiej przy standardowym sporym ruchu jechałem naprawdę szybko w ulewnym deszczu gdzie licznik pokazał nawet 58 km/h - oczywiście wykorzystując tunel aerodynamiczny jednego to drugiego samochodu jadąc na ogonie...
Widać było,że burza zaskoczyła nie tylko mnie ale również innych zwolenników dwóch kółek a także zwykłych spacerowiczów.
W niedługim czasie dotarłem na miejsce...przemoknięty do suchej nitki.
Poniżej Stadion Narodowy w trakcie budowy - chyba zdążymy na Euro 2012 ;)
Temperatura: HR max:191 (100%) HR avg:145 ( 75%) Kalorie: 1828 (kcal)
Niedzielne popołudnie zapowiadało się wspaniale tzn. było ciepło i słonecznie, zatem grzechem byłoby tego nie wykorzystać na rowerowy trening.
Jazda przebiegała wyśmienicie...czułem się dobrze,noga kręciła z dużą kadencją i lekkością.
W pierwszym etapie jazdy dojechałem do mostu Księcia J.Poniatowskiego.
Natomiast drugi etap do powrót przez ul. Puławską do Lasu Kabackiego. A w lesie? W lesie dokuczały wielkie komary wielkości pół palca ;)
W Kabackim w pewnym momencie zrobiło się naprawdę ciemno...to był znak,że trzeba kierować się w stronę hotelu...i to szybko.
Niestety...burza mnie dorwała jakieś 5km przed punktem docelowym.
To było wręcz oberwanie chmury...na ul. Puławskiej przy standardowym sporym ruchu jechałem naprawdę szybko w ulewnym deszczu gdzie licznik pokazał nawet 58 km/h - oczywiście wykorzystując tunel aerodynamiczny jednego to drugiego samochodu jadąc na ogonie...
Widać było,że burza zaskoczyła nie tylko mnie ale również innych zwolenników dwóch kółek a także zwykłych spacerowiczów.
W niedługim czasie dotarłem na miejsce...przemoknięty do suchej nitki.
Poniżej Stadion Narodowy w trakcie budowy - chyba zdążymy na Euro 2012 ;)
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
57.24 km (12.78 km teren), czas: 02:12 h, avg:26.02 km/h,
prędkość maks: 58.75 km/hTemperatura: HR max:191 (100%) HR avg:145 ( 75%) Kalorie: 1828 (kcal)
Zimne Doły...
Sobota, 29 maja 2010 | dodano: 29.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 465 (4)
Zdjęcie zrobione przy Zimnych Dołach...
Temperatura: HR max:183 ( 95%) HR avg:138 ( 72%) Kalorie: 1532 (kcal)
Zdjęcie zrobione przy Zimnych Dołach...
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
45.98 km (4.22 km teren), czas: 01:56 h, avg:23.78 km/h,
prędkość maks: 59.41 km/hTemperatura: HR max:183 ( 95%) HR avg:138 ( 72%) Kalorie: 1532 (kcal)
Agrykola...
Piątek, 28 maja 2010 | dodano: 28.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 445 (4)
Z tego względu,że tutaj w okolicy nie ma za wiele górek...w ogóle na Mazowszu brak jakiś wielkich gór, postanowiłem dzisiaj pojechać na Agrykolę gdzie podobno można poćwiczyć interwały na dość mocnym podjeździe...
I tak po pracy spoglądając wcześniej na mapę warszawy w którą stronę należy się kierować...pokręciłem przez miasto na Agrykolę.
Po dotarciu na miejsce zobaczyłem,że już jakiś biker ćwiczy interwały.Nie zastanawiając się za wiele postąpiłem tak samo...
Podjechałem 11 razy z rzędu i tyle mi wystarczyło na dzisiaj ;).Rzeczywiście idzie się tam zajechać.
Po interwałach pojeździłem po okolicznych parkach.
Poniżej John Legend z utworem Everybody knows a dalej zdjęcia pomnika "Chwała Saperom" ku pamięci odwagi żołnierzom,którzy zginęli w trakcie odminowania Warszawy po zakończeniu walk w 1945r. - zrobione dzisiaj w okolicach Agrykoli.
Temperatura: HR max:187 ( 97%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 1415 (kcal)
Z tego względu,że tutaj w okolicy nie ma za wiele górek...w ogóle na Mazowszu brak jakiś wielkich gór, postanowiłem dzisiaj pojechać na Agrykolę gdzie podobno można poćwiczyć interwały na dość mocnym podjeździe...
I tak po pracy spoglądając wcześniej na mapę warszawy w którą stronę należy się kierować...pokręciłem przez miasto na Agrykolę.
Po dotarciu na miejsce zobaczyłem,że już jakiś biker ćwiczy interwały.Nie zastanawiając się za wiele postąpiłem tak samo...
Podjechałem 11 razy z rzędu i tyle mi wystarczyło na dzisiaj ;).Rzeczywiście idzie się tam zajechać.
Po interwałach pojeździłem po okolicznych parkach.
Poniżej John Legend z utworem Everybody knows a dalej zdjęcia pomnika "Chwała Saperom" ku pamięci odwagi żołnierzom,którzy zginęli w trakcie odminowania Warszawy po zakończeniu walk w 1945r. - zrobione dzisiaj w okolicach Agrykoli.
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
42.20 km (0.00 km teren), czas: 01:51 h, avg:22.81 km/h,
prędkość maks: 48.68 km/hTemperatura: HR max:187 ( 97%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 1415 (kcal)
Rozruch po okolicy.
Środa, 26 maja 2010 | dodano: 26.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 170 (2)
Temperatura: HR max:176 ( 92%) HR avg:130 ( 68%) Kalorie: 892 (kcal)
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
34.30 km (0.00 km teren), czas: 01:25 h, avg:24.21 km/h,
prędkość maks: 49.55 km/hTemperatura: HR max:176 ( 92%) HR avg:130 ( 68%) Kalorie: 892 (kcal)
Obciążenie tygodniowe - tydzień nr 20
Niedziela, 23 maja 2010 | dodano: 25.05.2010Kategoria Obciążenie
Obciążenie tygodniowe
Tydzień 20: 2550
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tydzień 20: 2550
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mazovia MTB Marathon - Piaseczno
Niedziela, 23 maja 2010 | dodano: 24.05.2010Kategoria Zawody MTB
Ociążenie: 1910
Przygotowania:
Od ostatniego maratonu w Laskach do dzisiejszego w Piasecznie nie pokręciłem za wiele bo raptem nieco ponad 140km ze względu na beznadziejną pogodę.
Dostosowałem się również do własnych wskazówek aby zaaplikować sobie kuracje dostarczania magnesu i potasu…zatem przez jeden tydzień połykałem w tym celu tabletki Enervita GT.
Podróż i dotarcie na miejsce:
Po skonsumowaniu pożywnego śniadanka (pulpeciki mielone w sosie oraz z ryżem a także dodatkowo dwa banany), spakowany oraz zwarty i gotowy z rowerem na dachu auta wyruszyłem pod Piaseczno a dokładnie do Żabieńca gdzie była główna baza…to stąd miał nastąpić start.
Po dotarciu na miejsce ok. godz. 10ej było już bardzo dużo ludzi oraz zaparkowanych samochodów a także samych zawodników.
Nie zastanawiając się mocno…zacząłem przygotowania do wyścigu...
Wyścig:
Po zakończonych przygotowaniach pojechałem w stronę „miasteczka”. Im bliżej tego miejsca tym więcej kibiców oraz samych bikerów.
Start podzielny był na sektory do których przypisani byli zawodnicy (im więcej pkt. w klasyfikacji generalnej tym niższy sektor). Z tego względu, iż startowałem pierwszy raz w Mazovii mój dorobek punktowy wynosił ZERO, zatem musiałem ustawić się w ostatnim sektorze nr 10.
Start został przesunięty z 11.00 na 11.20, ponieważ biuro zawodów nie wyrabiało się na czas z potwierdzaniem startu zawodników. Oficjalna liczba podana przez www.mazoviamtb.pl mówi o ponad 1200 chętnych do startu. Więc nie dziwie się o opóźnieniu.
Po ustawieniu się w swoim sektorze nr 10 wyczekiwałem na start….byłem wyluzowany i spokojny ale skoncentrowany. W głowie rozmyślałem o ułożeniu odpowiednio sił na niemałym przecież dystansie 62km. Oczekiwanie umilały uśmiechnięte hostessy z RedBulla, które rozdawały chłodne napoje tego słonecznego i ciepłego przedpołudnia.
Sektory startowały w odstępie 2min czyli już do zawodników z sektora nr 1 miałem 20min stratę.
Wreszcie się doczekałem…za chwilę sędziowie „puszczą” 10.
Staaart!!
Ruszyłem nie za mocno ale intensywnie chcąc jak najszybciej przebić się do przodu i wyprzedzić słabszych i wolniejszych zanim będzie to możliwe.
Jechałem swoje nie oglądając się na innych. Do ok. 30km trasa była w miarę sucha, dopiero po tym dystansie zaczął się hardcore!! Pojawiło się błoto….dużo błota oraz kałuże błotne, które sięgały w niektórych momentach do połowy łydki. Czasami nie dało rady tego przejechać więc należało zsiąść z roweru i go prowadzić…to była rzeźnia ale fajna rzeźnia :D. Były tez odcinki asfaltowe po wyjeździe z lasów na których było ewidentnie widać, że duża część ze startujących nie potrafi współpracować na takich odcinkach…nie tworzyli tzw. „pociągu” a jak już to robili to nie dawali zmian i trzymali się tylko na kole. Z tego powodu miałem też małą wymianę zdań z jednym takim „cwaniakiem” ;). Na asfalcie można było odpocząć ale błoto wylatujące spod kół dawało ładnie po twarzy ;)
Pierwszy bufet na 18 km…drugi dopiero na 48. Moim zdaniem dystans pomiędzy jednym a drugim była zbyt duży. Nie mogłem się już doczekać 48km bo bukłak pusty a także zacząłem oszczędzać bidon od jakiegoś czasu. Po dojechaniu do upragnionego miejsca zaopatrzyłem się w napój izotoniczny, dwa batony oraz dwa kawałki bananów. Zjadłem wszystko z wielkim apetytem w drodze z nadzieją, że to pomoże bo sił zaczęło brakować.
Ostatnie 7-5km byłą już dla mnie męczarnią…ujechałem się strasznie, błotnista i mokra trasa dała się we znaki i to mocno.
Na ostatnich 200-300m przed metą doszedł mnie jakiś zawodnik…zatem będzie rywalizacja do samego końca….zaczęliśmy finiszować przy dopingu kibiców…okazałem się lepszy o długość roweru.
Wrażenia:
Wrażenia bardzo pozytywne mimo maksymalnego wysiłku jakiego doświadczyłem.
Mazovia MTB Maraton jest jednak najbardziej popularnym wyścigiem tego typu w Polsce co było widać po frekwencji zawodników.
Makaron, kanapki z pasztetem i ogórkiem oraz ciasto i pomarańcze bardzo dobre, które czekały na mecie. Zjadłem ale początkowo nie miałem siły na nic…nawet na myślenie ;)
Bardzo cieszy mnie to, że sprzęt nie zawiódł w tak trudnych i ciężkich warunkach. Opony Nobby Nic kolejny raz sprawdziły się w terenie.
Czas i wyniki:
Dystans - 63.88 km
Czas – 3:32:36
M2 – 116
OPEN – 429
Awans do sektora nr 8.
Poniżej zdjęcia, które może pomogą Wam wyobrazić sobie warunki na trasie ;)
Temperatura: HR max:186 ( 97%) HR avg:161 ( 84%) Kalorie: 3502 (kcal)
Przygotowania:
Od ostatniego maratonu w Laskach do dzisiejszego w Piasecznie nie pokręciłem za wiele bo raptem nieco ponad 140km ze względu na beznadziejną pogodę.
Dostosowałem się również do własnych wskazówek aby zaaplikować sobie kuracje dostarczania magnesu i potasu…zatem przez jeden tydzień połykałem w tym celu tabletki Enervita GT.
Podróż i dotarcie na miejsce:
Po skonsumowaniu pożywnego śniadanka (pulpeciki mielone w sosie oraz z ryżem a także dodatkowo dwa banany), spakowany oraz zwarty i gotowy z rowerem na dachu auta wyruszyłem pod Piaseczno a dokładnie do Żabieńca gdzie była główna baza…to stąd miał nastąpić start.
Po dotarciu na miejsce ok. godz. 10ej było już bardzo dużo ludzi oraz zaparkowanych samochodów a także samych zawodników.
Nie zastanawiając się mocno…zacząłem przygotowania do wyścigu...
Wyścig:
Po zakończonych przygotowaniach pojechałem w stronę „miasteczka”. Im bliżej tego miejsca tym więcej kibiców oraz samych bikerów.
Start podzielny był na sektory do których przypisani byli zawodnicy (im więcej pkt. w klasyfikacji generalnej tym niższy sektor). Z tego względu, iż startowałem pierwszy raz w Mazovii mój dorobek punktowy wynosił ZERO, zatem musiałem ustawić się w ostatnim sektorze nr 10.
Start został przesunięty z 11.00 na 11.20, ponieważ biuro zawodów nie wyrabiało się na czas z potwierdzaniem startu zawodników. Oficjalna liczba podana przez www.mazoviamtb.pl mówi o ponad 1200 chętnych do startu. Więc nie dziwie się o opóźnieniu.
Po ustawieniu się w swoim sektorze nr 10 wyczekiwałem na start….byłem wyluzowany i spokojny ale skoncentrowany. W głowie rozmyślałem o ułożeniu odpowiednio sił na niemałym przecież dystansie 62km. Oczekiwanie umilały uśmiechnięte hostessy z RedBulla, które rozdawały chłodne napoje tego słonecznego i ciepłego przedpołudnia.
Sektory startowały w odstępie 2min czyli już do zawodników z sektora nr 1 miałem 20min stratę.
Wreszcie się doczekałem…za chwilę sędziowie „puszczą” 10.
Staaart!!
Ruszyłem nie za mocno ale intensywnie chcąc jak najszybciej przebić się do przodu i wyprzedzić słabszych i wolniejszych zanim będzie to możliwe.
Jechałem swoje nie oglądając się na innych. Do ok. 30km trasa była w miarę sucha, dopiero po tym dystansie zaczął się hardcore!! Pojawiło się błoto….dużo błota oraz kałuże błotne, które sięgały w niektórych momentach do połowy łydki. Czasami nie dało rady tego przejechać więc należało zsiąść z roweru i go prowadzić…to była rzeźnia ale fajna rzeźnia :D. Były tez odcinki asfaltowe po wyjeździe z lasów na których było ewidentnie widać, że duża część ze startujących nie potrafi współpracować na takich odcinkach…nie tworzyli tzw. „pociągu” a jak już to robili to nie dawali zmian i trzymali się tylko na kole. Z tego powodu miałem też małą wymianę zdań z jednym takim „cwaniakiem” ;). Na asfalcie można było odpocząć ale błoto wylatujące spod kół dawało ładnie po twarzy ;)
Pierwszy bufet na 18 km…drugi dopiero na 48. Moim zdaniem dystans pomiędzy jednym a drugim była zbyt duży. Nie mogłem się już doczekać 48km bo bukłak pusty a także zacząłem oszczędzać bidon od jakiegoś czasu. Po dojechaniu do upragnionego miejsca zaopatrzyłem się w napój izotoniczny, dwa batony oraz dwa kawałki bananów. Zjadłem wszystko z wielkim apetytem w drodze z nadzieją, że to pomoże bo sił zaczęło brakować.
Ostatnie 7-5km byłą już dla mnie męczarnią…ujechałem się strasznie, błotnista i mokra trasa dała się we znaki i to mocno.
Na ostatnich 200-300m przed metą doszedł mnie jakiś zawodnik…zatem będzie rywalizacja do samego końca….zaczęliśmy finiszować przy dopingu kibiców…okazałem się lepszy o długość roweru.
Wrażenia:
Wrażenia bardzo pozytywne mimo maksymalnego wysiłku jakiego doświadczyłem.
Mazovia MTB Maraton jest jednak najbardziej popularnym wyścigiem tego typu w Polsce co było widać po frekwencji zawodników.
Makaron, kanapki z pasztetem i ogórkiem oraz ciasto i pomarańcze bardzo dobre, które czekały na mecie. Zjadłem ale początkowo nie miałem siły na nic…nawet na myślenie ;)
Bardzo cieszy mnie to, że sprzęt nie zawiódł w tak trudnych i ciężkich warunkach. Opony Nobby Nic kolejny raz sprawdziły się w terenie.
Czas i wyniki:
Dystans - 63.88 km
Czas – 3:32:36
M2 – 116
OPEN – 429
Awans do sektora nr 8.
Poniżej zdjęcia, które może pomogą Wam wyobrazić sobie warunki na trasie ;)
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
63.88 km (63.88 km teren), czas: 03:32 h, avg:18.08 km/h,
prędkość maks: 40.26 km/hTemperatura: HR max:186 ( 97%) HR avg:161 ( 84%) Kalorie: 3502 (kcal)
Koniec końcem, zawsze po burzy wychodzi słońce...
Piątek, 21 maja 2010 | dodano: 21.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 460
Po mocno deszczowym tygodniu, nadeszły pogodne i ciepłe dni, na które każdy biker czekał z niecierpliwością...także Ja ;)
Po pracy musiał być trening...konieczne było aby noga pokręciła tym bardziej,że w niedziele kolejny maraton - Mazovia.
Trening przebiegał idealnie...popędziłem do Piaseczna, dalej do Grójca. Droga powrotna do Warszawy przez las kabacki gdzie zrobiłem rundę.
Niestety musiały też być niemiłe momenty...przed miejscowością Grójec jakiś "warszawiak" z bańką w nosie w starej, zdezelowanej Astrze kombi zaczął trąbić na mnie...,że niby za szeroko jadę. Zaczęła się wymiana zdań...on stanął, ja również się zatrzymałem...był bardzo niekulturalny, zatem dostało mu się od grubych parów do spoconych capów...a co :D
Poniżej Pokahontaz - Nie ma czym oddychać
...
Temperatura: HR max:186 ( 97%) HR avg:145 ( 75%) Kalorie: 1640 (kcal)
Po mocno deszczowym tygodniu, nadeszły pogodne i ciepłe dni, na które każdy biker czekał z niecierpliwością...także Ja ;)
Po pracy musiał być trening...konieczne było aby noga pokręciła tym bardziej,że w niedziele kolejny maraton - Mazovia.
Trening przebiegał idealnie...popędziłem do Piaseczna, dalej do Grójca. Droga powrotna do Warszawy przez las kabacki gdzie zrobiłem rundę.
Niestety musiały też być niemiłe momenty...przed miejscowością Grójec jakiś "warszawiak" z bańką w nosie w starej, zdezelowanej Astrze kombi zaczął trąbić na mnie...,że niby za szeroko jadę. Zaczęła się wymiana zdań...on stanął, ja również się zatrzymałem...był bardzo niekulturalny, zatem dostało mu się od grubych parów do spoconych capów...a co :D
Poniżej Pokahontaz - Nie ma czym oddychać
...
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
50.53 km (10.24 km teren), czas: 01:55 h, avg:26.36 km/h,
prędkość maks: 49.12 km/hTemperatura: HR max:186 ( 97%) HR avg:145 ( 75%) Kalorie: 1640 (kcal)
Stacjonarnie.
Środa, 19 maja 2010 | dodano: 20.05.2010Kategoria Trening Stacjonarny
Obciążenie: 180
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 664 (kcal)
Rower:Kettler Racer GT
Dane wycieczki:
28.05 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:28.05 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 664 (kcal)
Obciążenie tygodniowe - tydzień nr 19
Niedziela, 16 maja 2010 | dodano: 17.05.2010Kategoria Obciążenie
Obciążenie tygodniowe
Tydzień 19: 385
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tydzień 19: 385
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)