- Kategorie:
- Na ostrym kole.28
- Obciążenie.162
- Rekreacyjnie.45
- Siłownia.18
- Spinning.14
- To i owo.5
- Trenażer.56
- Trening.573
- Trening Stacjonarny.63
- Wyścigi - Szosa.9
- Zawody MTB.48
Elegancko...
Wtorek, 8 czerwca 2010 | dodano: 08.06.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 825 (5)
Tego było mi potrzeba...potrzeba odbycia treningu!
Dzisiaj głównie szosa gdzie m.in. zahaczyłem o Agrykolę aby tam poćwiczyć interwały. Na tym podjeździe dzisiaj ćwiczyło wielu kolarzy i to było bardzo pozytywne bo grupie zawsze jest tzw. "napinka" - każdy chce pokazać jaki jest twardy ;)
Zrobiłem ok 20 podjazdów...było super bo noga dobrze kręciła. Ogólnie przez cały dystans dobrze się czułem.
Czyżby zwyżka formy? Oby tak było...bo już 20 czerwca kolejny maraton w Lublinie z cyklu Mazovii
Poniżej Jamiroquai z utworem U give me something
...
Temperatura: HR max:189 ( 98%) HR avg:150 ( 78%) Kalorie: 2436 (kcal)
Tego było mi potrzeba...potrzeba odbycia treningu!
Dzisiaj głównie szosa gdzie m.in. zahaczyłem o Agrykolę aby tam poćwiczyć interwały. Na tym podjeździe dzisiaj ćwiczyło wielu kolarzy i to było bardzo pozytywne bo grupie zawsze jest tzw. "napinka" - każdy chce pokazać jaki jest twardy ;)
Zrobiłem ok 20 podjazdów...było super bo noga dobrze kręciła. Ogólnie przez cały dystans dobrze się czułem.
Czyżby zwyżka formy? Oby tak było...bo już 20 czerwca kolejny maraton w Lublinie z cyklu Mazovii
Poniżej Jamiroquai z utworem U give me something
...
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
67.11 km (12.44 km teren), czas: 02:48 h, avg:23.97 km/h,
prędkość maks: 55.13 km/hTemperatura: HR max:189 ( 98%) HR avg:150 ( 78%) Kalorie: 2436 (kcal)
Obciążenie tygodniowe - tydzień nr 22
Poniedziałek, 7 czerwca 2010 | dodano: 07.06.2010Kategoria Obciążenie
Obciążenie tygodniowe
Tydzień 22: 955
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tydzień 22: 955
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mocno...cały czas pod wiatr
Czwartek, 3 czerwca 2010 | dodano: 05.06.2010
Obciążenie: 955 (6)
Kolejny długi weekend na który czekałem z utęsknieniem.
Oczywiście spędzam go w Sztutowie tam gdzie słońce świeci najlepiej a szum fal jest najprzyjemniejszy dla ucha...
Będąc tutaj wiadomym jest,że zaliczę trening z p. Leszkiem Szmidem byłym kadrowcem w kolarstwie szosowym, który jeździł m.in z Szurkowskim.
Trening był intensywny przy silnym czołowym wietrze...ach ten w mordęwind!!
Niestety ale przez ten wiatr strasznie się ujechałem i po tym dystansie miałem dosyć. Pan Leszek pojechał dalej wykręcić swoje km a na mnie czekała imprezka przy grillu :D
Poniżej Guano Apes z Lords of the Boards
...
Temperatura: HR max:184 ( 96%) HR avg:153 ( 80%) Kalorie: 2217 (kcal)
Kolejny długi weekend na który czekałem z utęsknieniem.
Oczywiście spędzam go w Sztutowie tam gdzie słońce świeci najlepiej a szum fal jest najprzyjemniejszy dla ucha...
Będąc tutaj wiadomym jest,że zaliczę trening z p. Leszkiem Szmidem byłym kadrowcem w kolarstwie szosowym, który jeździł m.in z Szurkowskim.
Trening był intensywny przy silnym czołowym wietrze...ach ten w mordęwind!!
Niestety ale przez ten wiatr strasznie się ujechałem i po tym dystansie miałem dosyć. Pan Leszek pojechał dalej wykręcić swoje km a na mnie czekała imprezka przy grillu :D
Poniżej Guano Apes z Lords of the Boards
...
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
78.79 km (0.00 km teren), czas: 02:39 h, avg:29.73 km/h,
prędkość maks: 49.12 km/hTemperatura: HR max:184 ( 96%) HR avg:153 ( 80%) Kalorie: 2217 (kcal)
Obciążenie tygodniowe - tydzień nr 21
Poniedziałek, 31 maja 2010 | dodano: 31.05.2010Kategoria Obciążenie
Obciążenie tygodniowe
Tydzień 21: 1835
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tydzień 21: 1835
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A jednak mnie dorwała...
Niedziela, 30 maja 2010 | dodano: 31.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 755 (5)
Niedzielne popołudnie zapowiadało się wspaniale tzn. było ciepło i słonecznie, zatem grzechem byłoby tego nie wykorzystać na rowerowy trening.
Jazda przebiegała wyśmienicie...czułem się dobrze,noga kręciła z dużą kadencją i lekkością.
W pierwszym etapie jazdy dojechałem do mostu Księcia J.Poniatowskiego.
Natomiast drugi etap do powrót przez ul. Puławską do Lasu Kabackiego. A w lesie? W lesie dokuczały wielkie komary wielkości pół palca ;)
W Kabackim w pewnym momencie zrobiło się naprawdę ciemno...to był znak,że trzeba kierować się w stronę hotelu...i to szybko.
Niestety...burza mnie dorwała jakieś 5km przed punktem docelowym.
To było wręcz oberwanie chmury...na ul. Puławskiej przy standardowym sporym ruchu jechałem naprawdę szybko w ulewnym deszczu gdzie licznik pokazał nawet 58 km/h - oczywiście wykorzystując tunel aerodynamiczny jednego to drugiego samochodu jadąc na ogonie...
Widać było,że burza zaskoczyła nie tylko mnie ale również innych zwolenników dwóch kółek a także zwykłych spacerowiczów.
W niedługim czasie dotarłem na miejsce...przemoknięty do suchej nitki.
Poniżej Stadion Narodowy w trakcie budowy - chyba zdążymy na Euro 2012 ;)
Temperatura: HR max:191 (100%) HR avg:145 ( 75%) Kalorie: 1828 (kcal)
Niedzielne popołudnie zapowiadało się wspaniale tzn. było ciepło i słonecznie, zatem grzechem byłoby tego nie wykorzystać na rowerowy trening.
Jazda przebiegała wyśmienicie...czułem się dobrze,noga kręciła z dużą kadencją i lekkością.
W pierwszym etapie jazdy dojechałem do mostu Księcia J.Poniatowskiego.
Natomiast drugi etap do powrót przez ul. Puławską do Lasu Kabackiego. A w lesie? W lesie dokuczały wielkie komary wielkości pół palca ;)
W Kabackim w pewnym momencie zrobiło się naprawdę ciemno...to był znak,że trzeba kierować się w stronę hotelu...i to szybko.
Niestety...burza mnie dorwała jakieś 5km przed punktem docelowym.
To było wręcz oberwanie chmury...na ul. Puławskiej przy standardowym sporym ruchu jechałem naprawdę szybko w ulewnym deszczu gdzie licznik pokazał nawet 58 km/h - oczywiście wykorzystując tunel aerodynamiczny jednego to drugiego samochodu jadąc na ogonie...
Widać było,że burza zaskoczyła nie tylko mnie ale również innych zwolenników dwóch kółek a także zwykłych spacerowiczów.
W niedługim czasie dotarłem na miejsce...przemoknięty do suchej nitki.
Poniżej Stadion Narodowy w trakcie budowy - chyba zdążymy na Euro 2012 ;)
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
57.24 km (12.78 km teren), czas: 02:12 h, avg:26.02 km/h,
prędkość maks: 58.75 km/hTemperatura: HR max:191 (100%) HR avg:145 ( 75%) Kalorie: 1828 (kcal)
Zimne Doły...
Sobota, 29 maja 2010 | dodano: 29.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 465 (4)
Zdjęcie zrobione przy Zimnych Dołach...
Temperatura: HR max:183 ( 95%) HR avg:138 ( 72%) Kalorie: 1532 (kcal)
Zdjęcie zrobione przy Zimnych Dołach...
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
45.98 km (4.22 km teren), czas: 01:56 h, avg:23.78 km/h,
prędkość maks: 59.41 km/hTemperatura: HR max:183 ( 95%) HR avg:138 ( 72%) Kalorie: 1532 (kcal)
Agrykola...
Piątek, 28 maja 2010 | dodano: 28.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 445 (4)
Z tego względu,że tutaj w okolicy nie ma za wiele górek...w ogóle na Mazowszu brak jakiś wielkich gór, postanowiłem dzisiaj pojechać na Agrykolę gdzie podobno można poćwiczyć interwały na dość mocnym podjeździe...
I tak po pracy spoglądając wcześniej na mapę warszawy w którą stronę należy się kierować...pokręciłem przez miasto na Agrykolę.
Po dotarciu na miejsce zobaczyłem,że już jakiś biker ćwiczy interwały.Nie zastanawiając się za wiele postąpiłem tak samo...
Podjechałem 11 razy z rzędu i tyle mi wystarczyło na dzisiaj ;).Rzeczywiście idzie się tam zajechać.
Po interwałach pojeździłem po okolicznych parkach.
Poniżej John Legend z utworem Everybody knows a dalej zdjęcia pomnika "Chwała Saperom" ku pamięci odwagi żołnierzom,którzy zginęli w trakcie odminowania Warszawy po zakończeniu walk w 1945r. - zrobione dzisiaj w okolicach Agrykoli.

Temperatura: HR max:187 ( 97%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 1415 (kcal)
Z tego względu,że tutaj w okolicy nie ma za wiele górek...w ogóle na Mazowszu brak jakiś wielkich gór, postanowiłem dzisiaj pojechać na Agrykolę gdzie podobno można poćwiczyć interwały na dość mocnym podjeździe...
I tak po pracy spoglądając wcześniej na mapę warszawy w którą stronę należy się kierować...pokręciłem przez miasto na Agrykolę.
Po dotarciu na miejsce zobaczyłem,że już jakiś biker ćwiczy interwały.Nie zastanawiając się za wiele postąpiłem tak samo...
Podjechałem 11 razy z rzędu i tyle mi wystarczyło na dzisiaj ;).Rzeczywiście idzie się tam zajechać.
Po interwałach pojeździłem po okolicznych parkach.
Poniżej John Legend z utworem Everybody knows a dalej zdjęcia pomnika "Chwała Saperom" ku pamięci odwagi żołnierzom,którzy zginęli w trakcie odminowania Warszawy po zakończeniu walk w 1945r. - zrobione dzisiaj w okolicach Agrykoli.

Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
42.20 km (0.00 km teren), czas: 01:51 h, avg:22.81 km/h,
prędkość maks: 48.68 km/hTemperatura: HR max:187 ( 97%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 1415 (kcal)
Rozruch po okolicy.
Środa, 26 maja 2010 | dodano: 26.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 170 (2)
Temperatura: HR max:176 ( 92%) HR avg:130 ( 68%) Kalorie: 892 (kcal)
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
34.30 km (0.00 km teren), czas: 01:25 h, avg:24.21 km/h,
prędkość maks: 49.55 km/hTemperatura: HR max:176 ( 92%) HR avg:130 ( 68%) Kalorie: 892 (kcal)
Obciążenie tygodniowe - tydzień nr 20
Niedziela, 23 maja 2010 | dodano: 25.05.2010Kategoria Obciążenie
Obciążenie tygodniowe
Tydzień 20: 2550
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tydzień 20: 2550
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mazovia MTB Marathon - Piaseczno
Niedziela, 23 maja 2010 | dodano: 24.05.2010Kategoria Zawody MTB
Ociążenie: 1910
Przygotowania:
Od ostatniego maratonu w Laskach do dzisiejszego w Piasecznie nie pokręciłem za wiele bo raptem nieco ponad 140km ze względu na beznadziejną pogodę.
Dostosowałem się również do własnych wskazówek aby zaaplikować sobie kuracje dostarczania magnesu i potasu…zatem przez jeden tydzień połykałem w tym celu tabletki Enervita GT.
Podróż i dotarcie na miejsce:
Po skonsumowaniu pożywnego śniadanka (pulpeciki mielone w sosie oraz z ryżem a także dodatkowo dwa banany), spakowany oraz zwarty i gotowy z rowerem na dachu auta wyruszyłem pod Piaseczno a dokładnie do Żabieńca gdzie była główna baza…to stąd miał nastąpić start.
Po dotarciu na miejsce ok. godz. 10ej było już bardzo dużo ludzi oraz zaparkowanych samochodów a także samych zawodników.
Nie zastanawiając się mocno…zacząłem przygotowania do wyścigu...
Wyścig:
Po zakończonych przygotowaniach pojechałem w stronę „miasteczka”. Im bliżej tego miejsca tym więcej kibiców oraz samych bikerów.
Start podzielny był na sektory do których przypisani byli zawodnicy (im więcej pkt. w klasyfikacji generalnej tym niższy sektor). Z tego względu, iż startowałem pierwszy raz w Mazovii mój dorobek punktowy wynosił ZERO, zatem musiałem ustawić się w ostatnim sektorze nr 10.
Start został przesunięty z 11.00 na 11.20, ponieważ biuro zawodów nie wyrabiało się na czas z potwierdzaniem startu zawodników. Oficjalna liczba podana przez www.mazoviamtb.pl mówi o ponad 1200 chętnych do startu. Więc nie dziwie się o opóźnieniu.
Po ustawieniu się w swoim sektorze nr 10 wyczekiwałem na start….byłem wyluzowany i spokojny ale skoncentrowany. W głowie rozmyślałem o ułożeniu odpowiednio sił na niemałym przecież dystansie 62km. Oczekiwanie umilały uśmiechnięte hostessy z RedBulla, które rozdawały chłodne napoje tego słonecznego i ciepłego przedpołudnia.
Sektory startowały w odstępie 2min czyli już do zawodników z sektora nr 1 miałem 20min stratę.
Wreszcie się doczekałem…za chwilę sędziowie „puszczą” 10.
Staaart!!
Ruszyłem nie za mocno ale intensywnie chcąc jak najszybciej przebić się do przodu i wyprzedzić słabszych i wolniejszych zanim będzie to możliwe.
Jechałem swoje nie oglądając się na innych. Do ok. 30km trasa była w miarę sucha, dopiero po tym dystansie zaczął się hardcore!! Pojawiło się błoto….dużo błota oraz kałuże błotne, które sięgały w niektórych momentach do połowy łydki. Czasami nie dało rady tego przejechać więc należało zsiąść z roweru i go prowadzić…to była rzeźnia ale fajna rzeźnia :D. Były tez odcinki asfaltowe po wyjeździe z lasów na których było ewidentnie widać, że duża część ze startujących nie potrafi współpracować na takich odcinkach…nie tworzyli tzw. „pociągu” a jak już to robili to nie dawali zmian i trzymali się tylko na kole. Z tego powodu miałem też małą wymianę zdań z jednym takim „cwaniakiem” ;). Na asfalcie można było odpocząć ale błoto wylatujące spod kół dawało ładnie po twarzy ;)
Pierwszy bufet na 18 km…drugi dopiero na 48. Moim zdaniem dystans pomiędzy jednym a drugim była zbyt duży. Nie mogłem się już doczekać 48km bo bukłak pusty a także zacząłem oszczędzać bidon od jakiegoś czasu. Po dojechaniu do upragnionego miejsca zaopatrzyłem się w napój izotoniczny, dwa batony oraz dwa kawałki bananów. Zjadłem wszystko z wielkim apetytem w drodze z nadzieją, że to pomoże bo sił zaczęło brakować.
Ostatnie 7-5km byłą już dla mnie męczarnią…ujechałem się strasznie, błotnista i mokra trasa dała się we znaki i to mocno.
Na ostatnich 200-300m przed metą doszedł mnie jakiś zawodnik…zatem będzie rywalizacja do samego końca….zaczęliśmy finiszować przy dopingu kibiców…okazałem się lepszy o długość roweru.
Wrażenia:
Wrażenia bardzo pozytywne mimo maksymalnego wysiłku jakiego doświadczyłem.
Mazovia MTB Maraton jest jednak najbardziej popularnym wyścigiem tego typu w Polsce co było widać po frekwencji zawodników.
Makaron, kanapki z pasztetem i ogórkiem oraz ciasto i pomarańcze bardzo dobre, które czekały na mecie. Zjadłem ale początkowo nie miałem siły na nic…nawet na myślenie ;)
Bardzo cieszy mnie to, że sprzęt nie zawiódł w tak trudnych i ciężkich warunkach. Opony Nobby Nic kolejny raz sprawdziły się w terenie.
Czas i wyniki:
Dystans - 63.88 km
Czas – 3:32:36
M2 – 116
OPEN – 429
Awans do sektora nr 8.
Poniżej zdjęcia, które może pomogą Wam wyobrazić sobie warunki na trasie ;)



Temperatura: HR max:186 ( 97%) HR avg:161 ( 84%) Kalorie: 3502 (kcal)
Przygotowania:
Od ostatniego maratonu w Laskach do dzisiejszego w Piasecznie nie pokręciłem za wiele bo raptem nieco ponad 140km ze względu na beznadziejną pogodę.
Dostosowałem się również do własnych wskazówek aby zaaplikować sobie kuracje dostarczania magnesu i potasu…zatem przez jeden tydzień połykałem w tym celu tabletki Enervita GT.
Podróż i dotarcie na miejsce:
Po skonsumowaniu pożywnego śniadanka (pulpeciki mielone w sosie oraz z ryżem a także dodatkowo dwa banany), spakowany oraz zwarty i gotowy z rowerem na dachu auta wyruszyłem pod Piaseczno a dokładnie do Żabieńca gdzie była główna baza…to stąd miał nastąpić start.
Po dotarciu na miejsce ok. godz. 10ej było już bardzo dużo ludzi oraz zaparkowanych samochodów a także samych zawodników.
Nie zastanawiając się mocno…zacząłem przygotowania do wyścigu...
Wyścig:
Po zakończonych przygotowaniach pojechałem w stronę „miasteczka”. Im bliżej tego miejsca tym więcej kibiców oraz samych bikerów.
Start podzielny był na sektory do których przypisani byli zawodnicy (im więcej pkt. w klasyfikacji generalnej tym niższy sektor). Z tego względu, iż startowałem pierwszy raz w Mazovii mój dorobek punktowy wynosił ZERO, zatem musiałem ustawić się w ostatnim sektorze nr 10.
Start został przesunięty z 11.00 na 11.20, ponieważ biuro zawodów nie wyrabiało się na czas z potwierdzaniem startu zawodników. Oficjalna liczba podana przez www.mazoviamtb.pl mówi o ponad 1200 chętnych do startu. Więc nie dziwie się o opóźnieniu.
Po ustawieniu się w swoim sektorze nr 10 wyczekiwałem na start….byłem wyluzowany i spokojny ale skoncentrowany. W głowie rozmyślałem o ułożeniu odpowiednio sił na niemałym przecież dystansie 62km. Oczekiwanie umilały uśmiechnięte hostessy z RedBulla, które rozdawały chłodne napoje tego słonecznego i ciepłego przedpołudnia.
Sektory startowały w odstępie 2min czyli już do zawodników z sektora nr 1 miałem 20min stratę.
Wreszcie się doczekałem…za chwilę sędziowie „puszczą” 10.
Staaart!!
Ruszyłem nie za mocno ale intensywnie chcąc jak najszybciej przebić się do przodu i wyprzedzić słabszych i wolniejszych zanim będzie to możliwe.
Jechałem swoje nie oglądając się na innych. Do ok. 30km trasa była w miarę sucha, dopiero po tym dystansie zaczął się hardcore!! Pojawiło się błoto….dużo błota oraz kałuże błotne, które sięgały w niektórych momentach do połowy łydki. Czasami nie dało rady tego przejechać więc należało zsiąść z roweru i go prowadzić…to była rzeźnia ale fajna rzeźnia :D. Były tez odcinki asfaltowe po wyjeździe z lasów na których było ewidentnie widać, że duża część ze startujących nie potrafi współpracować na takich odcinkach…nie tworzyli tzw. „pociągu” a jak już to robili to nie dawali zmian i trzymali się tylko na kole. Z tego powodu miałem też małą wymianę zdań z jednym takim „cwaniakiem” ;). Na asfalcie można było odpocząć ale błoto wylatujące spod kół dawało ładnie po twarzy ;)
Pierwszy bufet na 18 km…drugi dopiero na 48. Moim zdaniem dystans pomiędzy jednym a drugim była zbyt duży. Nie mogłem się już doczekać 48km bo bukłak pusty a także zacząłem oszczędzać bidon od jakiegoś czasu. Po dojechaniu do upragnionego miejsca zaopatrzyłem się w napój izotoniczny, dwa batony oraz dwa kawałki bananów. Zjadłem wszystko z wielkim apetytem w drodze z nadzieją, że to pomoże bo sił zaczęło brakować.
Ostatnie 7-5km byłą już dla mnie męczarnią…ujechałem się strasznie, błotnista i mokra trasa dała się we znaki i to mocno.
Na ostatnich 200-300m przed metą doszedł mnie jakiś zawodnik…zatem będzie rywalizacja do samego końca….zaczęliśmy finiszować przy dopingu kibiców…okazałem się lepszy o długość roweru.
Wrażenia:
Wrażenia bardzo pozytywne mimo maksymalnego wysiłku jakiego doświadczyłem.
Mazovia MTB Maraton jest jednak najbardziej popularnym wyścigiem tego typu w Polsce co było widać po frekwencji zawodników.
Makaron, kanapki z pasztetem i ogórkiem oraz ciasto i pomarańcze bardzo dobre, które czekały na mecie. Zjadłem ale początkowo nie miałem siły na nic…nawet na myślenie ;)
Bardzo cieszy mnie to, że sprzęt nie zawiódł w tak trudnych i ciężkich warunkach. Opony Nobby Nic kolejny raz sprawdziły się w terenie.
Czas i wyniki:
Dystans - 63.88 km
Czas – 3:32:36
M2 – 116
OPEN – 429
Awans do sektora nr 8.
Poniżej zdjęcia, które może pomogą Wam wyobrazić sobie warunki na trasie ;)



Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
63.88 km (63.88 km teren), czas: 03:32 h, avg:18.08 km/h,
prędkość maks: 40.26 km/hTemperatura: HR max:186 ( 97%) HR avg:161 ( 84%) Kalorie: 3502 (kcal)










