- Kategorie:
- Na ostrym kole.28
- Obciążenie.162
- Rekreacyjnie.45
- Siłownia.18
- Spinning.14
- To i owo.5
- Trenażer.56
- Trening.573
- Trening Stacjonarny.63
- Wyścigi - Szosa.9
- Zawody MTB.48
Koniec końcem, zawsze po burzy wychodzi słońce...
Piątek, 21 maja 2010 | dodano: 21.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 460
Po mocno deszczowym tygodniu, nadeszły pogodne i ciepłe dni, na które każdy biker czekał z niecierpliwością...także Ja ;)
Po pracy musiał być trening...konieczne było aby noga pokręciła tym bardziej,że w niedziele kolejny maraton - Mazovia.
Trening przebiegał idealnie...popędziłem do Piaseczna, dalej do Grójca. Droga powrotna do Warszawy przez las kabacki gdzie zrobiłem rundę.
Niestety musiały też być niemiłe momenty...przed miejscowością Grójec jakiś "warszawiak" z bańką w nosie w starej, zdezelowanej Astrze kombi zaczął trąbić na mnie...,że niby za szeroko jadę. Zaczęła się wymiana zdań...on stanął, ja również się zatrzymałem...był bardzo niekulturalny, zatem dostało mu się od grubych parów do spoconych capów...a co :D
Poniżej Pokahontaz - Nie ma czym oddychać
...
Temperatura: HR max:186 ( 97%) HR avg:145 ( 75%) Kalorie: 1640 (kcal)
Po mocno deszczowym tygodniu, nadeszły pogodne i ciepłe dni, na które każdy biker czekał z niecierpliwością...także Ja ;)
Po pracy musiał być trening...konieczne było aby noga pokręciła tym bardziej,że w niedziele kolejny maraton - Mazovia.
Trening przebiegał idealnie...popędziłem do Piaseczna, dalej do Grójca. Droga powrotna do Warszawy przez las kabacki gdzie zrobiłem rundę.
Niestety musiały też być niemiłe momenty...przed miejscowością Grójec jakiś "warszawiak" z bańką w nosie w starej, zdezelowanej Astrze kombi zaczął trąbić na mnie...,że niby za szeroko jadę. Zaczęła się wymiana zdań...on stanął, ja również się zatrzymałem...był bardzo niekulturalny, zatem dostało mu się od grubych parów do spoconych capów...a co :D
Poniżej Pokahontaz - Nie ma czym oddychać
...
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
50.53 km (10.24 km teren), czas: 01:55 h, avg:26.36 km/h,
prędkość maks: 49.12 km/hTemperatura: HR max:186 ( 97%) HR avg:145 ( 75%) Kalorie: 1640 (kcal)
Stacjonarnie.
Środa, 19 maja 2010 | dodano: 20.05.2010Kategoria Trening Stacjonarny
Obciążenie: 180
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 664 (kcal)
Rower:Kettler Racer GT
Dane wycieczki:
28.05 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:28.05 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 664 (kcal)
Obciążenie tygodniowe - tydzień nr 19
Niedziela, 16 maja 2010 | dodano: 17.05.2010Kategoria Obciążenie
Obciążenie tygodniowe
Tydzień 19: 385
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tydzień 19: 385
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
HR max 99%
Czwartek, 13 maja 2010 | dodano: 14.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 270 (3)
Temperatura: HR max:193 ( 99%) HR avg:151 ( 79%) Kalorie: 1293 (kcal)
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
40.91 km (0.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:27.27 km/h,
prędkość maks: 55.49 km/hTemperatura: HR max:193 ( 99%) HR avg:151 ( 79%) Kalorie: 1293 (kcal)
Rozruch po okolicy.
Wtorek, 11 maja 2010 | dodano: 12.05.2010Kategoria Rekreacyjnie
Obciążenie: 115 (2)
Temperatura: HR max:180 ( 94%) HR avg:131 ( 68%) Kalorie: 649 (kcal)
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
22.98 km (0.00 km teren), czas: 00:57 h, avg:24.19 km/h,
prędkość maks: 45.00 km/hTemperatura: HR max:180 ( 94%) HR avg:131 ( 68%) Kalorie: 649 (kcal)
Obciążenie tygodniowe - tydzień nr 18
Niedziela, 9 maja 2010 | dodano: 12.05.2010Kategoria Obciążenie
Obciążenie tygodniowe
Tydzień 18: 1605
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tydzień 18: 1605
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Legia MTB Maraton - Laski
Niedziela, 9 maja 2010 | dodano: 10.05.2010Kategoria Zawody MTB
Obciążenie: 1240 (8)
Przygotowania:
Nie ukrywam, że w tym roku czułem się lepiej niż analogicznie w tym samym okresie roku ubiegłego, mimo listopadowej rekonstrukcji ACL lewego kolana. Spowodowane jest to tym, że dobrze przepracowałem rehabilitacje (siłownia, bieżnia i jazda na rowerze stacjonarnym). Dodatkowo więcej km już na rowerze w terenie w porównaniu do wiosny 2009. Dalej idąc tym wątkiem to na pewno było więcej samozaparcia, silnej woli i hartu ducha ;)
Podróż:
Budzik w telefonie nastawiłem na godz. 7:30 ale praktycznie już od godziny nie spałem twardym snem bo już w głowie miałem chyba dzisiejszy start;).
Wszystko już miałem przygotowane od popołudnia dnia poprzedniego (sprzęt, ciuchy, napoje, suplementy). Zatem pozostało tylko zjeść dobre śniadanie, na które zaserwowałem sobie makaron z pulpetami w sosie koperkowym:).Uwierzcie mi…pyycha :). Następnie wszystkie rzeczy zniosłem do samochodu oraz zamontowałem Kellysa na dach auta :).
Relaksująca muzyczka w środku, włączona nawigacja i bezstresowa jazda do Lasek na miejsce maratonu.
Na miejscu:
A na miejscu trwały końcowe przygotowania organizatorów gdy zajechałem do Lasek. Wszystko wyglądało bardzo dobrze i profesjonalnie..aż chciało się tam być. Miejsca na samochody było sporo więc na luziku i bez ścisku.
Było pochmurno ale ciepło…zapowiadało się na deszcz ale nie spadła ani jedna kropla przed startem i podczas samego wyścigu.
Jedyny minus to naprawdę wielkie komary latające dookoła szukające swoich ofiar :)
Później skupiłem się na własnej osobie czyli na przygotowaniach do startu…
Wyścig:
Start miał nastąpić o 11:00. Na lini startu ustawiłem się ok. godz. 10:45, gdzieś w czwartym bądź piątym rzędzie . Atmosfera dosyć luźna nawet przy której uciąłem sobie pogawędkę z bikerem z teamu Legion Warszawa. 2 min do startu…resetowanie licznika oraz pulsometru…napięcie wzrosło zdecydowanie…
Chwila wyczekiwania…i Start!!
Wszyscy ruszyli z „grubej rury”…300m w lini prostej a następnie skręt w lewo bezpośrednio do Kampinoskiego Parku Narodowego.
Utrzymywałem dobre tempo i myślę, że do 7km byłem w pierwszej 30. A dlaczego do 7 km? No właśnie…bo na 7km musiałem stanąć. A dlaczego musiałem stanąć? To za chwilę…
Zaraz po starcie mój pęcherz zastrajkował…na każdej nierówności czyli praktycznie bez przerwy strasznie mnie uwierało…prościej pisząc musiałem się wysikać i to jak najszybciej!!
I dlatego musiałem stanąć na opisywanym wyżej 7km. Był to bardzo zły moment z tego względu, że na tym dystansie grupa kolarzy była jeszcze mocno zwarta i bikerzy jechali w dość bliskiej odległości od siebie. Zatem jak stanąłem i dosłownie sikałem pod jakimś drzewem, grupa ok 30 kolarzy dosłownie wyprzedziła mnie bez żadnej walki!! Myślałem, że nigdy nie skończę !! Ale na szczęście skończyłem, tylko po jakim czasie?:)
Wsiadłem na Kellysa i pognałem trasą przed siebie szukając wzrokiem mojego celu czyli bikerów, których miałem przed sobą. Wyprzedziłem kilku gdyż narzuciłem wysokie tempo podczas pościgu…następnie dojechałem do kolejnej dwójki nr 33 i chyba 117. Jechaliśmy razem przez dłuższy czas mając dobre tempo wyścigu…z nr 33 dobrze się współpracowało gdyż na płaskim każdy z nas wychodził na zmianę a 117? 117 ewidentnie jechał „na swoje” nie wychodząc na przód naszej trójki. Tempo mocne…na jednym z typowo interwałowych podjazdów moje tętno doszło do HR 186 – i był to mój max w tym wyścigu – Następnie doszliśmy kolejną grupkę …tempo dalej wysokie…pomyślałem, że tak dalej nie pociągnę dłużej, więc teraz ja musiałem jechać „swoje”. Odpuściłem…po jakimś czasie straciłem ich z zasięgu wzroku.
Do ok. 35km trasa była sucha natomiast im dalej tym bardziej mokro…nastał typowo bagienny teren z licznymi błotnistymi koleinami.
Od 43km odcięło mnie...nastąpił kryzys. Musiałem zwolnić i kręcić na bardziej miękkim przełożeniu. Pojawiły się również pierwsze oznaki skurczów…czyli za mało magnesu w organizmie. Wniosek? Musi nastąpić kuracja z dodatkowym dawkowaniem magnesu plus jakieś suplementy z tym składnikiem podczas następnego maratonu.
Meta:
Wpadłem na metę zadowolony mimo tej wpadki na 7km ;)
Satysfakcja jest tym większa gdy sięgam pamięcią kilka miesięcy wstecz do samej rekonstrukcji ACL a następnie ciężkiej i wytrwałej rehabilitacji po to by być na tym etapie na którym jestem teraz…
Wrażenia:
Wrażenia są bardzo pozytywne!:)
Nie ma porównania z Gryfem w woj. zachodniopomorskim, w którym ścigałem się w poprzednich sezonach.
Trasa po Kampinosie była świetnie przygotowana i oznakowana. Typowo interwałowa…wielkich górek nie było ale bardzo liczne krótkie podjazdy i zjazdy dały mocno we znaki.
Posiłki regeneracyjne bardzo smaczne...nagrody w losowaniu również atrakcyjne ale niestety nie miałem szczęścia czegoś wygrać;).
Sam Kampinoski Park Narodowy robi wrażenie. Piękny i malowniczy teren, który ma wiele do zaoferowania…
Wynik i czas:
Dystans 52km
Czas: 2:33:01
M2 - 12/30
OPEN - 51/128
Poniżej wybrane zdjęcia z maratonu...







Temperatura: HR max:186 ( 97%) HR avg:169 ( 88%) Kalorie: 2561 (kcal)
Przygotowania:
Nie ukrywam, że w tym roku czułem się lepiej niż analogicznie w tym samym okresie roku ubiegłego, mimo listopadowej rekonstrukcji ACL lewego kolana. Spowodowane jest to tym, że dobrze przepracowałem rehabilitacje (siłownia, bieżnia i jazda na rowerze stacjonarnym). Dodatkowo więcej km już na rowerze w terenie w porównaniu do wiosny 2009. Dalej idąc tym wątkiem to na pewno było więcej samozaparcia, silnej woli i hartu ducha ;)
Podróż:
Budzik w telefonie nastawiłem na godz. 7:30 ale praktycznie już od godziny nie spałem twardym snem bo już w głowie miałem chyba dzisiejszy start;).
Wszystko już miałem przygotowane od popołudnia dnia poprzedniego (sprzęt, ciuchy, napoje, suplementy). Zatem pozostało tylko zjeść dobre śniadanie, na które zaserwowałem sobie makaron z pulpetami w sosie koperkowym:).Uwierzcie mi…pyycha :). Następnie wszystkie rzeczy zniosłem do samochodu oraz zamontowałem Kellysa na dach auta :).
Relaksująca muzyczka w środku, włączona nawigacja i bezstresowa jazda do Lasek na miejsce maratonu.
Na miejscu:
A na miejscu trwały końcowe przygotowania organizatorów gdy zajechałem do Lasek. Wszystko wyglądało bardzo dobrze i profesjonalnie..aż chciało się tam być. Miejsca na samochody było sporo więc na luziku i bez ścisku.
Było pochmurno ale ciepło…zapowiadało się na deszcz ale nie spadła ani jedna kropla przed startem i podczas samego wyścigu.
Jedyny minus to naprawdę wielkie komary latające dookoła szukające swoich ofiar :)
Później skupiłem się na własnej osobie czyli na przygotowaniach do startu…
Wyścig:
Start miał nastąpić o 11:00. Na lini startu ustawiłem się ok. godz. 10:45, gdzieś w czwartym bądź piątym rzędzie . Atmosfera dosyć luźna nawet przy której uciąłem sobie pogawędkę z bikerem z teamu Legion Warszawa. 2 min do startu…resetowanie licznika oraz pulsometru…napięcie wzrosło zdecydowanie…
Chwila wyczekiwania…i Start!!
Wszyscy ruszyli z „grubej rury”…300m w lini prostej a następnie skręt w lewo bezpośrednio do Kampinoskiego Parku Narodowego.
Utrzymywałem dobre tempo i myślę, że do 7km byłem w pierwszej 30. A dlaczego do 7 km? No właśnie…bo na 7km musiałem stanąć. A dlaczego musiałem stanąć? To za chwilę…
Zaraz po starcie mój pęcherz zastrajkował…na każdej nierówności czyli praktycznie bez przerwy strasznie mnie uwierało…prościej pisząc musiałem się wysikać i to jak najszybciej!!
I dlatego musiałem stanąć na opisywanym wyżej 7km. Był to bardzo zły moment z tego względu, że na tym dystansie grupa kolarzy była jeszcze mocno zwarta i bikerzy jechali w dość bliskiej odległości od siebie. Zatem jak stanąłem i dosłownie sikałem pod jakimś drzewem, grupa ok 30 kolarzy dosłownie wyprzedziła mnie bez żadnej walki!! Myślałem, że nigdy nie skończę !! Ale na szczęście skończyłem, tylko po jakim czasie?:)
Wsiadłem na Kellysa i pognałem trasą przed siebie szukając wzrokiem mojego celu czyli bikerów, których miałem przed sobą. Wyprzedziłem kilku gdyż narzuciłem wysokie tempo podczas pościgu…następnie dojechałem do kolejnej dwójki nr 33 i chyba 117. Jechaliśmy razem przez dłuższy czas mając dobre tempo wyścigu…z nr 33 dobrze się współpracowało gdyż na płaskim każdy z nas wychodził na zmianę a 117? 117 ewidentnie jechał „na swoje” nie wychodząc na przód naszej trójki. Tempo mocne…na jednym z typowo interwałowych podjazdów moje tętno doszło do HR 186 – i był to mój max w tym wyścigu – Następnie doszliśmy kolejną grupkę …tempo dalej wysokie…pomyślałem, że tak dalej nie pociągnę dłużej, więc teraz ja musiałem jechać „swoje”. Odpuściłem…po jakimś czasie straciłem ich z zasięgu wzroku.
Do ok. 35km trasa była sucha natomiast im dalej tym bardziej mokro…nastał typowo bagienny teren z licznymi błotnistymi koleinami.
Od 43km odcięło mnie...nastąpił kryzys. Musiałem zwolnić i kręcić na bardziej miękkim przełożeniu. Pojawiły się również pierwsze oznaki skurczów…czyli za mało magnesu w organizmie. Wniosek? Musi nastąpić kuracja z dodatkowym dawkowaniem magnesu plus jakieś suplementy z tym składnikiem podczas następnego maratonu.
Meta:
Wpadłem na metę zadowolony mimo tej wpadki na 7km ;)
Satysfakcja jest tym większa gdy sięgam pamięcią kilka miesięcy wstecz do samej rekonstrukcji ACL a następnie ciężkiej i wytrwałej rehabilitacji po to by być na tym etapie na którym jestem teraz…
Wrażenia:
Wrażenia są bardzo pozytywne!:)
Nie ma porównania z Gryfem w woj. zachodniopomorskim, w którym ścigałem się w poprzednich sezonach.
Trasa po Kampinosie była świetnie przygotowana i oznakowana. Typowo interwałowa…wielkich górek nie było ale bardzo liczne krótkie podjazdy i zjazdy dały mocno we znaki.
Posiłki regeneracyjne bardzo smaczne...nagrody w losowaniu również atrakcyjne ale niestety nie miałem szczęścia czegoś wygrać;).
Sam Kampinoski Park Narodowy robi wrażenie. Piękny i malowniczy teren, który ma wiele do zaoferowania…
Wynik i czas:
Dystans 52km
Czas: 2:33:01
M2 - 12/30
OPEN - 51/128
Poniżej wybrane zdjęcia z maratonu...







Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
51.57 km (51.57 km teren), czas: 02:33 h, avg:20.22 km/h,
prędkość maks: 39.91 km/hTemperatura: HR max:186 ( 97%) HR avg:169 ( 88%) Kalorie: 2561 (kcal)
Pierwszy trening z pulsometrem...
Środa, 5 maja 2010 | dodano: 05.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 364 (3,5)
Majówka przedłużyła mi się o jeden dzień...ale ten wolny czas spędziłem już w Warszawie ponieważ miałem bardzo miłego,sympatycznego i ładnego gościa ;)
Zatem kilka dni przerwy od kręcenia...
Nie mogłem się już doczekać treningu z tego tytułu, iż otrzymałem super prezent od mojej ukochanej rodziny...a mianowicie pulsometr :)
Zawsze chciałem kupić sobie to urządzenie ale jakoś nie wychodziło.
Pierwszy trening z pulsometrem wyglądał raczej spokojnie...dopiero się uczę aby dobrze go wykorzystywać w treningach.
W lesie bardzo mokro i grząsko w niektórych momentach...jak dalej będzie padać deszcze to w niedziele podczas maratonu będą bardzo ciężkie warunki i wówczas podczas wyścigu będę mógł sobie mówić pod nosem jak Karolak w Testosteronie: "Panie, to jest jakaś masakra..." :)
Poniżej Usher z utworem Guilty ;)
...
Temperatura: HR max:182 ( 95%) HR avg:144 ( 75%) Kalorie: 1337 (kcal)
Majówka przedłużyła mi się o jeden dzień...ale ten wolny czas spędziłem już w Warszawie ponieważ miałem bardzo miłego,sympatycznego i ładnego gościa ;)
Zatem kilka dni przerwy od kręcenia...
Nie mogłem się już doczekać treningu z tego tytułu, iż otrzymałem super prezent od mojej ukochanej rodziny...a mianowicie pulsometr :)
Zawsze chciałem kupić sobie to urządzenie ale jakoś nie wychodziło.
Pierwszy trening z pulsometrem wyglądał raczej spokojnie...dopiero się uczę aby dobrze go wykorzystywać w treningach.
W lesie bardzo mokro i grząsko w niektórych momentach...jak dalej będzie padać deszcze to w niedziele podczas maratonu będą bardzo ciężkie warunki i wówczas podczas wyścigu będę mógł sobie mówić pod nosem jak Karolak w Testosteronie: "Panie, to jest jakaś masakra..." :)
Poniżej Usher z utworem Guilty ;)
...
Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
37.46 km (24.88 km teren), czas: 01:44 h, avg:21.61 km/h,
prędkość maks: 46.97 km/hTemperatura: HR max:182 ( 95%) HR avg:144 ( 75%) Kalorie: 1337 (kcal)
Obciążenie tygodniowe - tydzień nr 17
Wtorek, 4 maja 2010 | dodano: 04.05.2010Kategoria Obciążenie
Obciążenie tygodniowe
Tydzień 17: 2580
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tydzień 17: 2580
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Od Zalewu do Morza - replay
Sobota, 1 maja 2010 | dodano: 01.05.2010Kategoria Trening
Obciążenie: 876 (6)
I nastała upragniona majówka, którą spędzam nad morzem w Sztutowie :) Oczywiście zabrałem swojego Kellysa ze sobą, bo jakby inaczej ;)
Jednak wczorajsza podróż z Warszawy była istnym horrorem...korki,korki jeszcze raz korki i wypadek śmiertelny na krajowej "7". Korek spowodowany wypadkiem udało mi się ominąć bocznymi drogami przez pobliskie wioski...dobrze,że się ma CB Radio,GPS oraz głowę na karku;)
Dzisiaj pobudka godz. 10:) Trochę późno ale należało mi się:)Dalej...śniadanko i wyjazd na trening.
Warunki idealne...słonecznie i ciepło.
Dzisiejsza trasa prowadziła do Zalewu Wiślanego a stamtąd do morza gdzie lasem pomykałem niczym przecinak :)
Poniżej dwa zdjęcia z wypadu...

Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1635 (kcal)
I nastała upragniona majówka, którą spędzam nad morzem w Sztutowie :) Oczywiście zabrałem swojego Kellysa ze sobą, bo jakby inaczej ;)
Jednak wczorajsza podróż z Warszawy była istnym horrorem...korki,korki jeszcze raz korki i wypadek śmiertelny na krajowej "7". Korek spowodowany wypadkiem udało mi się ominąć bocznymi drogami przez pobliskie wioski...dobrze,że się ma CB Radio,GPS oraz głowę na karku;)
Dzisiaj pobudka godz. 10:) Trochę późno ale należało mi się:)Dalej...śniadanko i wyjazd na trening.
Warunki idealne...słonecznie i ciepło.
Dzisiejsza trasa prowadziła do Zalewu Wiślanego a stamtąd do morza gdzie lasem pomykałem niczym przecinak :)
Poniżej dwa zdjęcia z wypadu...

Rower:Kelly's Salamander
Dane wycieczki:
51.44 km (37.32 km teren), czas: 02:26 h, avg:21.14 km/h,
prędkość maks: 42.89 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1635 (kcal)










